Kolejny bohater projektu NN
Unikalny, hipnotyzujący głos, który od 1983 rozkłada zdarzenia historyczne na czynniki pierwsze zaczarował także naszego kolejnego Nadzwyczajnego Niewidzialnego. Podobno historia jest ważna i nie tylko w tym sensie, że to nauka o naszych przodkach, a duchom przodków należy się szacunek. Nawet nie z powodu lekcji, których może nam udzielić. Myślę, że głównie dlatego, że gdzieś tam głęboko właśnie w niej tkwią nasze korzenie, a korzenie dla każdego drzewa są ważne. Magiczny głos pasjonata historii należy do Bogusława Wołoszańskiego. Natomiast osoba, na którą tak wpłynął już od dziecka to uczeń naszego liceum Alan Zajączkowski. Kolejny skromny młody człowiek, dla którego pasja jest arcyważna w życiu. Niestety w dzisiejszych czasach falerystyka jest tak niszowym, a zarazem nadzwyczajnym hobby wśród młodzieży jak spotkanie dwóch mówiących prawdę polityków na jednym wiecu wyborczym. Właśnie nauka pomocnicza historii zajmująca się orderami, odznaczeniami i innymi odznakami i znakami honorowymi zafascynowała Alana najbardziej. Kolejnym zaskakującym faktem jest to, iż Alan zawężył to tylko do lat 1921-1991 czyli okresu istnienia ZSRR.
Największe wrażenie na mnie robi spokój i wytrwałość w dążeniu do celu. Wyobraźcie sobie chłopaka w wieku szkraba kopiącego piłkę na podwórku mającego bzika na punkcie historii, a nie skórzanej kulki, którą trzeba umieścić między drzewami kopiąc raz prawą, a raz lewą nogą. Na pewno nie wzięło się to znikąd. Może nie wszyscy wiedzą, ale Alan ma wschodnie korzenie i to właśnie gdzieś na Ukraińskiej ziemi nasze licealne drzewko najczęściej szuka swoich korzeni. Częste wizyty na Ukrainie pozwalają Alanowi zgromadzić najwięcej wspomnień od ludzi mieszkających właśnie tam w okresie wojennym i powojennym. Czasami natrafi się jakiś skarb w postaci historycznego artefaktu, ale czasami ważniejsze od uzupełnienia kolekcji kolejnym medalem lub orderem staje się słowo przekazywane z pokolenia na pokolenie. Alan szanuje przodków, ich osiągnięcia oraz pogmatwane życiowo losy, a słowa świadków trudnych zdarzeń traktuje nie tylko jako ciekawostkę, ale głównie jako mądrości życiowe będące elementami składowymi naszego człowieczeństwa.
Wracając jednak na ziemie, przyjrzyjmy się kolekcji naszego zbieracza. Jak każdy zbiór musi mieć on swój początek. Opaska Niemieckiego Korpusu Afrykańskiego z lat 1941-43 na dzień dzisiejszy jest Złotym Graalem w kolekcji Alana. Ten element zainicjował całą późniejsza kolekcję. Medale, odznaki, mundury i stare fotografie stanowią ponad 90% całej kolekcji. Kilkadziesiąt pamiątek, które w normalnych warunkach nigdy nie ujrzałyby światła dziennego są co jakiś czas ożywiane przez naszego kolekcjonera. Tutaj mógłbym postawić kropkę i zakończyć krótką historię październikowego bohatera, gdyby nie fakt, iż trzeba nadmienić jeden z istotniejszych pozytywnych skutków posiadania takiego hobby jak falerystyka. Mówię tutaj o kontaktach międzyludzkich. Grzebanie w kartach historii to ciągła pogoń za nowymi i bardziej szczegółowymi śladami z przeszłości, ale to również poznawanie nowych ludzi na naszej życiowej drodze oraz zawiązywanie wieloletnich więzi, a czasem nawet przyjaźni na całe życie. Alan w wywiadzie często wspominał, że najważniejsi są dla niego ludzie, ale nie tylko Ci z fotografii wojennych i powojennych, ale także Ci, którzy pomagali i nadal pomagają w rozwijaniu swojej pasji. Wielokrotne wyjazdy w poszukiwaniu artefaktów skutkowały licznymi rozmowami, a te z kolei niezliczonymi znajomościami, a nawet przyjaźniami. Spisując tą historię czasami czuję, że „na pustyni jest się trochę samotnym, ale równie samotnym jest się wśród ludzi”. Takie miałem nieodparte wrażenie rozmawiając na początku z Alanem. Nastolatek, który ma świadomość samotności mimo bycia otoczonym z jednej strony rówieśnikami, a z drugiej strony wszystkimi historiami ludzi żyjących w zeszłym stuleciu. Natomiast teraz, gdy ten wywiad ma się ku końcowi uważam, że pasja Alana to nie jest skazanie siebie na odosobnienie, a raczej obdarowanie możliwością obcowania z wieloma arcyciekawymi ludźmi. Od około 3 lat Alan zajmuje się także rekonstrukcją postaci historycznych. Tutaj właśnie z pomocą przyszedł wieloletni kolega ze szkolnej ławki Kacper Tomaszewski. Wspólnie zajmują się odbudową od podstaw postaci wojennych wojsk ZSRR. Dotychczas 3 pełne rekonstrukcje ujrzały światło dzienne, a mianowicie postać radzieckiego czołgisty z roku 1941,radzieckiego piechura z roku 1943 oraz odwzorowanie 1:1 dziadka Alana, który na początku lat 70 zeszłego wieku służył jako kierowca ciężarówek i transporterów w jednostce rakietowej w Kazachskiej SRR. Nie jest przypadkiem, że Kacper stał się zarówno modelem dla Alana, ale także fotografem i wspólnym edytorem postaci historycznych, gdyż sam interesuje się historią II Wojny Światowej oraz historią nowożytną Stanów Zjednoczonych. Obaj uczniowie spędzili kilka lat w zastępach Harcerstwa Polskiego oraz wspólnie snują marzenia dotycząca kariery wojskowej. W rozmowie z naszymi bohaterami często wyczuć można obustronne zrozumienie oraz nutkę przyjaźni. Kacper Tomaszewski niedawno został wybrany do Młodzieżowej Rady Malborka i ewidentnie widać, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Kto wie, może w przyszłości razem z Alanem będą decydować o losach zapomnianych lokalnych miejsc związanych z historią naszego regionu. Odnoszę nieodparte wrażenie, że dzięki Alanowi i Kacprowi dostajemy właśnie lekcję nie tylko historii, ale także dojrzałości i przyjaźni, która polega na wzajemnym poznaniu się, zaufaniu sobie w taki sposób, by stać się potrzebnym drugiemu. Niewidzialny bohater naszej szkoły stał się po raz kolejny widzialny, ale nie przestał być nadzwyczajny. Mam nadzieję, że po raz kolejny udało mi się dla Was drodzy uczniowie znaleźć osoby z Waszego własnego podwórka, które mogą stać się wzorem do naśladowania lub motywatorem do kreatywnego działania i pracy nad samym sobą. Nie wolno Wam zapominać, że dla całego świata możecie być nikim, natomiast dla kogoś możesz być całym światem.
Projekt NN
R.Ł.